Na szczescie, stal sobie jakby nigdy nic, wiec, zeby nie narazac sie na mandat popedzilem do centrum(500m) na zwiedzanie :)
Znalazlem piekne miejsce i z usmiechcem na twarzy podchodze uefulowac magiczne 2h, a tu...opis po francusku. To nie tak, ze nie wiem jak zaplacic, ale musicie wiedziec, ze w ameryce miejsce moze byc legalne w dni parzyste, w okreslone godziny, lub sa na przyklad dni sprzatania z dokladnie okreslona godzina, gdzie kazde auto zostanie odcholowane. Nie byloby w tym nic zlego, gdyby nie fakt, ze nie odszyfrowalem zadnego wyjatku :) na szczescie zdajac sie na przechodzacego obok pana, ktory po dluzej chwili, i mowieniu do siebie, stwierdzi,, ze CHYBA moge tu zostawic auto :) najwyrazniej Kanada nie chce abym sie odprezyl.
Moze troche o samym Montrealu. Fajne miasto, z bardzo ciekawa architektura, kilkoma zabytkami, i wlasciwie to wszystko. Nie paoiem, zebym byl rozczarowany, ale miasto jak tysiace innych.
Planowalem dalej udac sie do Toronto, a wieczorem do Niagara Falls, gdzie mialem nocleg w motelu. Szybki rzut na mape, i pojawil sie pomysl, aby zobaczyc stolice. To nadkladalo drogi (jakies 120km), ale zawsze to stolica. To byl swietny pomysl.
Ottawa okazala sie bardzo ladnym miastem. O niebo przyjemniejszym ( tutaj angielski jest numerem 1) , czystszym i bardziej uporzadkowanym. Jezeli dodacie do tego cudowny parlament i okoliczne budynki rzadowe, oznakowanie ulatwiajajace zwiedzanie i atrakcje w postaci 6 stopniowej sluzy rzecznej, maluje sie wam idealne miasto dla turystow. Spedzilem tu 3h i bylem zachwycony. Ottawa uratowala Kanade :)
Poniewaz w zwiazku z dodatkowym postojem , przesunal mi sie plan podrozy, postanowilem na "nocne zwiedzanie" Toronto. Ci ktorzy sledzili moj blog. 2011 , ze podobna sytuacje mialem z Huston. Jak sie okazalo byla bardziej podobna niz planowalem. Zakladalem, godzinny spacer po 3 najwiekszym miescie Ameryki polnocnej ( tak, wyczytalem to z Wikipedii :) ). To byl dobry wybor, bo ogrom tego miasta, chyba troche by mnie zgubil w ciagu dnia. Ilosc wiezowco w downtown sprawila, ze moaj nawigacja zgubila zasieg, a nadzieja, ze gdzies spokojnie zaparkuje w centrum i zrobie 3 zdjecia, zniknela podczas postoju w kilometrowym kroku ( byla 21) . Nie zrazony tymi trudnosciami, z uporem osla, znalazlem miejsce na publicznym parkingu podziemnym, i z oczami na zapalkach i aparatem w reku udalem sie na nocny spacer po Toronto.
Co prawda tlumy przypominaly mi te z Manhattanu, ale uaprcie dreptalem z oczami w gorze, podziwiajac dziesiatki wiezowcow. Celem byla druga najwyzsza budowla w ameryce - CN Tower.
I podobnie jak i w Huston, takze tutaj wpadlem w objecia gwiazd filmu. Ale uwaga, nie spotkalem zadnego celebryty, trafilem ma pierwszy dzien 40 TIFF. Wtajemniczeni wiedza, ze chodzi o jeden z najwazniejszych w roku festiwali filmowych ( Toronto International Film Festival). Limuzyny, dziennikarze tlumy gapiow i czerowony dywan, a w srodku tego Grzesiu z nowym aparatem :)
Uznalem, ze wroce tam za chwile ( o naiwny ) ale najpierw sfotografuje to nieszczesne CN Tower :)
Jak zalozylem, tak zrobilem, a przy okazji dowiedzialem sie od konika, ze 50 m obok mnie ( stadion Rogers) toczy sie mecz na szczycie , basbellowa druzyna z Toronto podejmuje slynych Red Socks z Bostonu. Co ciekawe, konik byl do tego stopnia zdesperowany ( mecz juz trwal) , ze postanowil mnie ozenic z biletem za pol ceny rynkowej ( 30$). Troche spontanicznie przystalem na propozycje, i juz 5 min pozniej siedzialem na prawdziwym,topowym meczu baseballu posrod dziesiatek tysiecy kanadyjskich kibicow.
Mecze niczym nie przypominaja tych naszych "soccerowych". Tutaj to polaczenie imprezy towarzyskiej,pikniku i widowiska. Sa tance, quizy, przerwniki muzyczne, i chyba dla kibicow najwazniejsze ... przekaski i piwo :) co rusz pilka z krzykiem laduje w trybunach, a kibice robia wszystko, zeby zauwazyla ch wszedobylska kamera. To nie byl mecz, to bylo show :)
Uprzedzam pytanie, nie znam zasad baseballu, a co gorsza, nie wiem kiedy taki mecz sie konczy ( potrfaia trwac po kilka godzin). Na szczescie urocza kanadyjka z krzesleka obok dzielnie tlumaczyla mi zasady :)
Jak tutaj nie kochac podrozy. Czlowiek wychodzi z auta na godzine, zrobic kilka zdjec, a laduje na meczu sezonu (dla kanadyjczykow z Toronto), lub czerwonym, dywanie po ktorym teraz spaceruje Skolimowski promujac swoje "11 minut".
Wlasnie dla takich spontanicznych niespodzianek serwowanych mi przez los warto zarwac noc w hostelu, czy wlepiac wzrok w pobocze w poszukiwaniu losia :)
Ostatnim punktem dnia byla wizyta w Niagara Falls ( godzina jazdy od Torronto) , gdzie chcialem zobaczyc Niagare noca. W zasadzie to chcialem w ciagu dnia, ale sienie dalo ze wzgledu na plany :)
Sam wodpospad robi gigantyczne wrazenie, szczegolnie jesli podziwiacie go calkowicie sami, bez tlumu turystow o 1 w nocy. Stojac doslownie metr od wodospadu, sam, w nocy, czlowiekwydje sie byc bardzo maly w obliczutego cudu przyrody. Efekt psuje tylko fakt, ze amerykanie ( ale po kanadyjskiej stronie) zrobilo z tego specyficzna atrakcje. Okolica wodospadu bardziej przypomina Vegas niz park narodowy. Setki hoteli, glosna muzyka, imprezy, alkohol i gigantyczne hotele wszystkich sieci, staraja sie przebic wodospad. Niestety udaje im sie to. Jak to dobrze, ze dotarlem tu o 1 a nie w ciagu dnia. Z ta mysla pojechalem do watpliwej jakosci motelu, gdzie przynajmniej nikt nademna nie chrapal. Jutro czekal mnie tez dzien :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz