http://www.youtube.com/watch?v=Nuyp8ChZAew

wtorek, 29 września 2015

Easy day w moim wydaniu

Wlasnie, obiecalem sobie i wam, ze poniedzialek, chociaz nadal atrakcyjny bedzie spokojny. Czy tak bylo ? Nie za bardzo. A jak to sie stalo ? Juz opowiadam...

Zaczelo sie iscie sielankowo. Noc w najlepszym motelu podczas tej podrozy, to przy okazji najwygodniejsze lozko, i najpozniejsza mozliwa godzina wymeldowania (12.). Zaczalem dzien wiec bardzo leniwie. Chociaz sen nie byl dlugi, to dluzsza czesc poranka spedzilem w lozku a potem w wannie. Sniadanie kontynentalne nawet mi smakowalo

Ok godziny 11 postanowilem zakonczyc ta sielnake i ruszyc w przedostatni etap mojej podrozy. Zaplanowane mialem kilka atrakcji. Pierwsza z nich byla wizyta w salonie Dodge. Jak wiedza co poniektorzy moim marzeniem jest nowy Challanger. Postanowilem dowiedziec sie czegos wiecej o tym samochodzie, i o ewentualnych kosztach nabycia. Dostalem tez piekny folder w ktory na pewno bede sie niejednokrotnie wpatrywal z zachwytem.

Kolejnym punktem byly szybkie zakupy w Marshallu. Sklep bardzo specyficzny ( przypomina troche naszego tkmaxa, tylko z duza wiekszym i atrakcyjniejszym asortymentem). Wyprawa tam,mto takie troche poszukiwane skarbu. Ale przy pelnej walizce, uznalem, ze z takim limitem bedzie mi latwiej znalezc te najcenniejsze rzeczy. 

I tak lzejszy o 70$, pojechalem cos pozwiedzac. W planach byly 3 miejsca, niestety juz pierwszy przystanek wymknal sie troche spod kontroli.
Spalem, 10 km od miejscowosci New Haven. Pewnie wielu z was nigdy o tym miescie nie slyszalo,male na pewno slyszeliscie o Yale, najlepszym (Harvard nie podziela tej opinii) uniwersytecie w Stanach. Mial to byc krotki godzinny spacer po uniwersytecie ( na tyle oplacilem parkomat) ale sprawy potoczyly sie inaczej. Udalem sie najpierw po jakas mape kampusu, do informacji, zeby nie przegapic jakiegos waznego budynku ( a te robily ogromne wrazenie). Tam symaptyczny student zaznaczyl mi na mapie najciekawsze miejsca, ale zaproponowal rownoczesnie wycieczke z przewodnikiem ( studentka Yale) , ktora zaraz miala sie zaczac. Uznalem, ze to chyba najlepszy sposob aby dowiedziec sie czegos o uniwersytecie, ale nie spodziewalem sie, ze bedzie to az tak interesujace przezycie. Najpierw film promocyjny, wzorowany na amerykanskich musicalach. Trzeba przyznac amerykanom, ze takie wzniosle filmiki ( podobny byl w fabryce Forda w Detroit), sprawiaja, ze widz ma ochote rzucic wszystko i zostac studentem :)



Potem przyszla do nas usmiechnieta dziewczyna i zaprosila nas na wspolny spacer po kampusie.,podczasmtej przechadzki, opowiadala nam o najciekawszych miejscach, historii,,czy sposobu w jaki funkcjonuje ten prestizowy uniwersytet. Dodatkowa atrakcja byl fakt, ze rok akademicki trwa od miesiaca, wiec widzielismy dodatkowo studentow podczas codziennych zajec. Mielismy takze okazje wejsc do najwiekszej biblioteki ( maja tam biblie guttenberga), ktora robi oszalamiajace wrazenie. Cala wycieczka byla bardzo interesujaca, i chyba ciekawsza niz niejedno muzeum. Dodam jeszcze, ze byla darmowa i trwala nieco dluzej niz sie spodziewalem.
Potrenowalem wiec troche bieg do nieoplaconego parkomatu, na szczescie efektem spoznienia nie byla blokada ani mandat. Odetchnalem wiec z ulga, bo wiadomo jak to sie moze skonczyc


...i wbilem na GPS kolejna miejscowosc - Mystic. 
To propozycja mojego niezawodnego przewodnika, male (4 tys mieszkancow) portowe miasteczko o bardzo dlugiej tradycji okretowej. To tam znajduje sie najdluzej dzialajacy ( juz nie) statek wielorybniczy w USA. Niestety aby w pelni go zobaczyc, oraz stare zabudowania portowe sprzed prawie 400 lat , nalezy zaplacic 23$ kolejna przeszkoda okazal sie fakt, ze muzeum jest czynne do 17, a byla godzina 16 45. Z lekkim zalem (a moze i ulga, bo kto wie, ile czasu spedzilbym w tym muzeum), postanowilem przejsc sie troche po tym miasteczku. To kolejne z wielu, pieknych ,sielankowych, miejsc zbudowanych na bazie jednej glownej ulicy, z uroczymi domkami, ktore w zasadzie kazde nadaje sie do pieknej fotografii. Przyznam, ze te miasteczka podczas calej podrozy po Stanach urzekaja mnie najbradziej.

Po Mystic, kierowalem sie nadal na wschod ( moj dzisiejszy motel, znajduje sie nawet bardziej na wschod niz Boston). Ale zeby uprzyjemnic sobie droge, postanowilem posluchac rady z jednej piosenki i "i took a back road".
Teraz moze mala dygresja.
W ktoryms z odcinkow opowiadalem jak najlepiej podrozowac po Stanach. Naturalna sciezka komunikacji ( wskazuje je GPS) sa tzw interstate (czyli nasze autostrady). Super wygodne,szerokie, z mala liczba ograniczen predkosci, i plynnym szybkim ruchem. To na interstate, najwygodniej wlaczyc tempomat, zdjac buty, i zajac sie mysleniem. Praktycznie nic sie tam nie dzieje. Podczas moich podrozy, zjezdzam czasem na mniejsze drogi ( np route 66), ale dzis stwierdzilem, ze popelniam ogromny blad. Podczas tegorocznej wyprawy, prawie 30% czasu spedzilem na bocznych trasach, i byly to zazwyczaj momenty zapierajace dech w piersiach. Malowniczy odcinek trasy nr 1 wzdluz pieknego wybrzeza Maine, droga wiodaca przez wioski Amiszow, droga po bagnach Florydy, czy wreszcie dzisiejsza,mchyba najladniejsza droga wzdluz Atlantyku. Ale widoki tutaj tomnie wszytsko. To przy tych drogach znajdziecie setki sklepikow ze starociami, klimatyczne miejscowosci, zabytkowe amerykanskie auta, czy potwornie wielkie pickupy. To tutaj zobaczycie jak wygladala ameryka lat 60, i jak wyglada prawdziwa prowincja. Piekne domki, z flagami na gankach, sklepy gdzie kazdy zna kazdego, czy watpliwe atrakcje w postaci muzeum wszystkiego. Tak jak wspominalem, dzisiaj poruszalem sie glownie po drodze nr 1 ( ta sama co w Maine czy na Florydzie) a dokladnie jej odnoga 1A. Sama trasa zostala specjalnie oznaczona jako widokowo,mi musze przyznac,mze to malo powiedziane. Najbardziej stylowe domy, cisza , spokoj, zachod slonca, i Ocean atlantycki poszarpany dziesiatkami zatoczek. Tego nie da sie opisac. Mam nadzieje, ze zdjecia robione podczas jazdy oddadza chcoiaz troche charakter tej bajki.
Gdy tak zrelaksowany, zamyslony i podziwiajacy pocztowkowe widoki dotarlem do jednej z miejscowosci, uswiadomilem sobie, ze wlasnie zachodzi slonce, a ja mam ostatnia okazje zobaczyc Ocean. Zatrzymalem sie tuz przy plazy, i okazalo sie, ze jest to mekka lokalnych surferow. Co prawda temperatury byly bardziej Baltyckie niz Hawajskie, ale fake byly faktycznie idealne do lapania. Siedzialem sobie wiec na brzegu i podziwialem surfurow o zachodzie slonca, gdy nagle naszla mnie mysl na cos szalonego. Skoro surferzy moga sie kompac, czemu ja mam sobie odmowic tej przyjemnosci. Zrezta ile razy ma sie w zyciu okazje zeby pobawic sie z takimi falami o zmroku :)
Troche to szalone, ale na tym polega urok mojej wyprawy.

Wybaczcie jakosc,male bylo juz naprawde ciemno :)
Po tej spontanicznej zabawie przyszla kolej na ostatni punkt dzisiejszego ( zrobilo sie calkiem ciekawie, prawda?) dnia, wizyta w Newport. Newport, to kolejne miasto portowe ( jak sama nazwa wskazuje). Miasto ktore wzbogacilo sie na kupcach przyplywajacych do portu z tysiacami roznych towarow. Fajnie charakter tego miejsca oddaje starowka, na ktorej znalezc mozemy stare puby i karczmynz kuchnia calego swiata. Jest co prawda dosyc drogo, ale zawsze znajdzie sie miejsce, gdzie zmiescimy sie w budzecie. 

Moj wybor byl uzalezniony od TV, gdyz dzis toczyl sie mecz NFL ( ostatni ktory mam okazje zobaczyc tu na zywo), i trafilem na takie cudo.


Jak cudownie plynal mi czas przy pysznym burgerze i szklance Bud Lighta, niestety, musialem pedzic dalej, bo czekal przedostatni juz motel.
Tutaj ciekawostka, bo to jedyne miejsce podczas wszystkich moich podrozy,mgdzie recepcja nie byla calodobowa :) musialem obudzic telefonem wlascicelke i wytlumaczyc sie czemu jestem tak pozno :) pani na szczescie okazala sie wyrozumiala i nawet poinformowala mnie, ze na terenie motelu 80% pokoi wynajetych jest przez grupe filmowcow z Hollywood , ktorzy kreca tutaj...horror :)
No coz, motelik jest faktycznie klimatyczny, ale zeby horror :)

I ta ciekawostka pora konczyc i dac filmowcom pracowac w spokoju :) jutro czeka na mnie Boston, i jego atrakcje. Mam nadzieje, ze dzien bedzie rownie ciekawy jak kazdy podczas tej wyprawy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz