http://www.youtube.com/watch?v=Nuyp8ChZAew

poniedziałek, 28 września 2015

Big Apple ...

Ostatni odcinek zakonczylem mysla, ze czeka mnie dzis wyzwanie logistyczne. Juz spiesze z wyjasnieniami o co mi chodzilo.
Typowe zwiedzanie miasta przebiega w dosyc charakterystyczny sposob. Wybieram sobie z przewodnika jakas przecznice w centrum, na ktorej jest atrakcja turystyczna, i tak na 2 mile przed nia rozgladam sie za miejscem do parkowania. Zazwyczaj szukam publicznych parkingow ( sa tansze) lub po prostu parkomatow. Nowy Jork to jednak wyzsza szkola jazdy. Parkingi publiczne na Manhatannie moga kosztowac nawet 100$ za dzien, miejsc z parkomatami jest malo i sa szybko zajete, a wszystkie wolne, sa podejrzane (przepisy zakazujace parkowania sa surowe, a firmy holujace dzialaja wyjatkowo sprawnie). 
W zwiazku ze zmiana planow i niedzielna wizyta w NYC poczulem lekka ulge, mam szanse na darmowe parkowanie. Podszedlem do problemu po europejsku, znajde parking typu Park&ride i wsiade w pociag lub metro, i w ten sposob szybko, bezpiecznie i tanio znajde sie w centrum wszechswiata. Plan mial tylko jedna wade, zeby znalezc odpowiedni parking , musialem porzadnie poszukac go w internecie. Jak na zlosc, ostatnimi dniami albo internet byl kiepski, nie bylo go wcale, lub przyjezdzalem do motelu i jedyne o czym myslalem to lozko. Na ostatnia chwile udalo mi sie znalezc tylko kilka P&R , i to w pewnej odleglosci od celu. Coz, show must go on, nadeszla niedziela ...

Z motelu do celu dzielilo mnie 30 mil i jakas godzina jazdy. Pierwsze zaskoczenie, to nawet nie najwiekszy ruch. Byla godzina 11 a az do mostu jechalo sie plynnie i szybko. No wlasnie mostu. Poniewaz najciekawsza czesc Nowego Jorku znajduje sie na wyspie, to mozna do niej dotrzec jednym ze slynnych mostow, lub tunelem. Wszystkie sposoby sa platne, i jak sie okazalo sporo. Za przejazd mostem Waszyngtona zaplacilem 14$, pozostale sa w podobnej cenie.
Trzeba byc wiec bardzo uwaznym, zeby nie pomylic drogi i nie wyjechac z Manhattanu ( powrot jest bezplatny). Po dotarciu do mojego P&R, okazalo sie, ze okolica nie wyglada najciekawiej. Ba, mysl, ze moglbym tam wracac w nocy, do samotnie stojacej Sonaty ( a to optymistyczny wariant, ze tam bedzie) wydawala sie conajmniej straszna. Na stacji kolejowej okazalo sie , ze za bilet kolejowy z karta na metro, zaplace 41 $ !!! To juz przewazylo szale. Wrocielm do samochodu, ustawilem na nawigacji Time Square i ryszylem :)
Postanowilem, ze tym razem zaczne sie rozgladac za miejscem nieco wczesniej. I tak dotarlem, do Bronxu. Zeby nie ulegac stereotypom, postanowilem poszukac tez i tam. I nagle bylo. Ladny parking, kilka wolnych miejsc, opodal zoo, i co najwazniejsze stacja metra. Dobra, przeciez caly Bronx nie moze byc tak straszny.
Ulice nie byly najgorsze, ot zwykla , troche biedniejsza dzielnica USA, nic niezwyklego, bo bywalem w gorszych miejscach. Problem pojawil sie jednak w metrze (5$ w obie strony). Przez polowe ( trwajacej prawie godzine) trasy bylem jedynym bialym pasazerem kolejki. 

Troche to przerazajace, zwazywszy na fakt, ze Ci pozostalo pasazerowie nie wygladali na specjalnie majetnych i otwartych na turystow :) startegicznie zajalem miejsce blisko guzika "help" i w tej ciezkiej atmosferze obserowalem ile stacji dzieli mnie jeszcze od central parku. Oczywiscie jak tylko kolejka minela Bronx i znalazla sie na Manhattanie kolejke wypelnili turysci, i zrobilo sie bardziej bezpiecznie. Z ta wiedza postanowilem, ze dobrze byloby wrocic za dnia, tym bardziej, ze auto tez stoi samo na bronxie (brzmi to strasznie :) ).
Na szczescie, w okolicach gornego Manhattanu okazalo sie, ze o miejsce parkingowe jest bardzo trudno. Usmiechniety, i zadowolony ze swojej odwaznej decyzji pomaszerowalem na poludnie. 
Plan byl prosty i bardzo ambitny. Przejsc caly manhatan, od polowy cental parku , az do WTC. 
Trudno w slowach opowiedziec o tym miescie. Na szczescie jak nie musze, bo w mysl zasady, ze nie bede opowiadal o miejscach w ktorych bylem w 2008 roku, opowiem wam tylko co widzialem w tym czasie :)
Dodam tylko, ze 7 lat temu spedzilem tu 3 pelne dni ( tylko na manhattanie) i nadal nie "zwiedzilem" nawet wyspy. Tutaj mozna sie wybrac na tydzien, i codziennie odkrywac tylko nowe miejsca. To miasto jest gigantyczne, a dzieje sie tu tyle, ze tylko z zalem musicie wybierac co tracicie. Ale uwaga, Nowy Jork jest specyficzny, on w zadnym stopniu nie oddaje ameryki ktora widzialem wczesniej. To super ciekawe miasto, ale oceniac Stany przez pryzmat NYC, to jak oceniac muzyka po wygladzie.
Ale do rzeczy. 

Wlasciwe zwiedzanie miasta zaczalem jak tylko wyszedlem z parku (kocham to miejsce). Od razu postanowilem sprawdzic czy uda mi sie zrealizowac jeden z glownych punktow podrozy USA road trip 2015. I wiecie co ? Udalo sie , ku mojemu zaskoczeniu. Zdjecie ponizej wszystko wam wyjasni.
Sam zakup, tez byl ciekawy. Byl to najwiekszy i najbardziej znany sklep Apple, a w nim, 2 dni po premierze setki chetnych :) kolejka do kupna to jakas godzina ( jakze cenna podczas mojego tripu) a w okol wszystkie jezyki swiata , i dajece sie odczuc podniecenie :) a co najciekawsze, tutaj, kilkanascie metrow pod ziemia, mialem najlepszy internet wifi w calych Stanach. Bedac w Nowym Jorku i potrzebujac pilnie internetu, idzcie po prostu do sklepu z Jabluszkiem na 5th Ave.

Uradowany poszedlem poszukac doznac mistycznych wprost do katedry w ktorej 2 dni wczesniej msze prowadzil papiez. Katedra zostala bardzo gruntownie zmodernizowana i odnowiona , i obecnie stanowi najladniejszy kosciol w jakim bylem. A w kilku bylem.

Manhattan byl zawsze bardzo bezpiecznym miejscem, tutaj az roi sie od policji. Ale cos mi nie pasowalo, bylo jej zdecydowanie za duzo, i jeszcze zaczeli zamykac przejsca dla pieszych i odgradzac ulice. Wiedzialem, ze dzis jest szczyt ONZ , ale w 2008 roku tez trafilem na ten sam szczyt ( nawet widzialem Sarkozego), i nikt ulic nie grodzil, nawet pod siedziba na dolnym manhattanie. Bardzo symaptyczna nowojorksa policja wyjasnila mi , ze faktycznie odbywa sie szczyt, nawet widzialem kilku vipow w czarnych kolumnach limuzyn, ale ulice zamykaja dla Baracka :) i tutaj pojawil sie dylemat.
Godzina przejazdu pana prezydenta byla znana orientacyjnie ( 4h ), a ja moglem albo zrobic zdjecie prezydenckiego cadillacka, albo zwiedzac dalej NYC. Wybralem ta druga opcje, ale z pewnym zalem (pozniej okazalo sie , ze minalem sie jeszcze z prezydentem Francji, ktory kilka minut przede mna odwiedzal piknik poswiecony Francji na Time Square). Jesli dodacie do tego wczorajszy koncert w cental parku ( gralo kilkanascie gwiazd pokroju Beyonce, z nia wlacznie, za darmo) lub kilka targow staroci, malych koncertow, przedstawien i pokazy konne, ktore odbywaly sie w niedziele, ma sie uczucie , ze ciagle cos Cie omija. Takie uroki metropolii. Zreszta sama wizyta na Time Square, tez jest lekko zawrotna.
Bylem tam juz 4 raz, a ciegle nie moge "ogarnac" tego miejsca. Tam sie tyle dzieje, ze chyba tydzien pobytu w NYC mozna w calosci przeznaczyc na to skrzyzowanie :)
Ja nie wzruszony ruszylem dalej, bo slonce powoli zaczelo sie znizac,a ja mialem jeszcze dwa braki z 2008 do nadrobienia. 
Jednym z nich jest ten oto Flatrion building.

Tzw "zelazko" ominalem, gdyz 7 lat temu po dwoch dniach spacerow po gornym manhattanie postawnoiwlem podejachac na dolny metrem, i opusciclem kilka przecznic. Nawet nie wiedzialem co mnie ominelo. Tuz za tym pieknym budynkiem zaczyna sie bardzo ciekawa czesc Nowego Jorku. Budynki sa zdecydowanie nizsze, mieszkalne. A na znacznie mniejszych uliczkach znajdziecie setki malych kanjpek, i parkow, w ktorych nowojorczycy na chwile spowalniaja i oddaja sie kupkowi kawy lub wykwintnej francuskiej kuchni. Klimat tego miejsca, nie pasuje do ogromnej metropolii, ale jednak czyni ja znacznie ciekawsza. Kolejny dobry przyklad na to, ze nalezy omijac metro, podobnie jak samoloty, bo tyle Cie mija. Dla niewprawionych w 15 km spacerach proponuje wynajac piekny citibike :)
I znowu po kilkunastu przecznicach wkraczamy nagle do innego swiata. Poludniowa czesc dolnego manhattanu satnowi piekna i imponujaca dzielnica biznesowa. To tam znajdziecie wall street, biurowce i finansowa stolice swiata. A w jego samym srodku stoi on


Drugi wielki nieobecny z 2008 roku ( wtedy w planach). WTC tower one. 104 pietra (chyba), i miano najwyzszego budynku w Stanach. Jest to godny nastepca slynnych blizniaczych wiez ( druga w budowie), a co najlepsze , oddany raptem kilka miesiecy temu. Pomimo wysokiej ceny ( ale wjazdy na takie wiezowca zawsze kosztuja za duzo) 30 $, postanowilem spelnic swoje male marzenie i zobaczyc NYC z lotu ptaka. Tym bardziej, ze przede mna zrobilo to nie tak wiele osob. Widok, oraz caly program wycieczki jest wyjatkowy. Slowa ani zdjecia tego nie oddadza. Niestety.


Panorama jest oszalamiajaca, a ja mialem okazje zobaczyc ja zarowno za dnia , jak i w nocy. 
Jeszcze wracajac na "dol" kilka slow o starych WTC. W ich miejscu zbudowano basen. No wlasnie, to wiedzialem z wiadomosci, ale ten " basen" ma obwod wielkosci starych wiez, i gigantyczna glebokosc. No i sa dwa takie baseny. Wrazenie, nie do opisania. Amerykanie sa mistrzami tworzenia pomnikow , ale tutaj przeszli sami siebie. Dodatkowo muzeum WTC2001, ktore zwiedzilem 7 lat temu, przeniesiono do imponujacego budynku. Niestety plan zagospodarowania miejsca po blizniaczych wiezach wciaz trwa. Dookola mnostwo dzwigow, i plotow oddzielajacych teren budowy. Teraz po 7 latach widze, ze to bedzie piekne miejsce pamieci i nowoczesnosci, juz teraz warto je odwiedzic.

Wspomnialem wczesniej, ze na WTC ( nie planowalem tam wjezdzac, bo spodziewalem sie znacznie wyzszej ceny) zastal mnie wieczor. Oczywiscie wciaz pamietalem o podrozy powrotnej, ktora pewnie przyniesie mi znacznie wiecej adrenaliny :) po pierwsze noc, sie rzadzi swoimi prawami, a po drugie w kieszeni mialem nowego iphona :) 
Znowu strategicznie ustawilem sie blisko "motorniczego" i guzika help, ale przejazd manhattanem byl sielanka z wagonem pelnym tursytow. Ale wyobrazcie sobie, ze metro zostalo zatrzymane przed Time Square, bo ktos pobil sie w jednym z wagonow . Nie wrozylo to dobrze, tym bardziej, ze pasazerowie, to byli jeszcze w wiekszosci turysci i biali mieszkancy manhattanu :)
I znowu tradycyjnie po opuszczeniu wyspy, zostalem jedynym bialym w wagoniku :) powiem wam, ze to byla najdluzsza podroz metrem w moim zyciu :) z happy enedem na szczescie. Potem szybki (bardzo szybki) spacer na parking ( w tle syreny policyjne) i gleboka ulga na widok Sonaty z wszystkimi szybami :) wyjatkowo szybko opuscilem Bronx, i mialem na jego rogatkach swoj pierwszy kontakt z policja. Blokada na drodze kazala mi sie zatrzymac a policjant po oslepieniu latarka powiedzial : "that car seems to be rental. You're good to go" ( stwierdzil , ze auto jest wypozyczone), i tylko katem oka na poboczu dojrzalem 4 skutych afromaerykanow, ktorzy chyba w inny sposob "wypozyczyli dodge" :)

I tutaj dochodzimy do bardzo ciekawgo punktu mojej podrozy. Koniec z setkami pokonywanych mil dziennie. Znajduje sie wlasnie 2-3 h jazdy od Bostonu, na dojechanie do ktorego mam 3 dni. Jakie to piekne uczucie, gdy po meczacym dniu GPS podpowiada mi , ze do motelu mam 40 mil a nie 400 :) motel tez wybralem sobie specjalnie posrodku niczego ( nie musze juz miec dobrej pozycjo do porannego zwiedzania) i w ten sposob za 60 $ mam prawdziwy piekny apartament, z szybkim internetem, bezpieczna okolica, krytym basenem, i doba do 12 :) 
Postaram sie jednak, zebyscie do konca mojej podrozy mieli o czym czytac, i na jutro zaplanowalem kilka atrakcji. Oczywiscie we wyorek bede tez zwiedzal Boston, ktory jest jednym z ladniejszych miast USA. Do uslyszenia moi wierni czytelnicy :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz