http://www.youtube.com/watch?v=Nuyp8ChZAew

niedziela, 23 czerwca 2013

Welcome to the desert... (Complete)

Dla nieznajacych angielskiego ... Witamy na pustyni. 

Ale od poczatku...

San Diego Downtown


Dzien zaczal sie calkiem przyjemnie w restauracji Jack in the Box. Po pozywnym sniadanku (w motelu nie bylo internetu)i wyslaniu bloga, udalismy sie z mloda zona do San Diego. To ostatnie miasto w Californii patrzac z polnocy na poludnie, dalej juz tylko Meksyk.
Miasto slynie glownie z ... No wlasnie, ciekawe z czym wam sie kojarzy? Ja slyszalem tylko o zoo w San Diego. 
USS Midway


W Downtown, posatnowilismy sie rozdzielic. Kasia byla spragniona zakupow, i po raz kolejny byla ciekawa co mozna kupic za $. Ja natomiast bylem zaciekawiony, stojacy w porcie San Diego jednym z najstarszych statkow swiata "Star of India" i prawdziwym lotniskowcem z czasow 2 wojny swiatowej...uss Midway (przy nim powstalo slynne zdjecie zolnierza calujacego niewiaste po powrocie zolnierzy z wojny).
Jeden z najstarszych okretow swiata


Podczas spaceru dokladnie ocenialem San Diego, i musze przyznac, że w moim rankingu, jest na razie na miejscu 3, po San Francisco i San Antonio (2011 rok). Bardzo zadbane miasto, z odnowionym portem, piekna dzielnica finansowa, ktora wspolgra z akcentami meksykanskimi i budownictwem sprzed 150 lat. Jesli do tego dodac piekna piaszczysta plaze, i dzielnice wloska...tworzy nam sie calkiem urocze miasteczko...no dobra miasto :) 

Znany hotel El Cortez


I tak podziwiajac architekture dotarlem do lotniskowca. WOW...tylko tyle moge powiedziec. Maja rozmach :) reszte zobaczycie na zdjeciach wkrotce. Przy okazji dodam ze w porcie staly rowniez dwie lodzie podwodne, yachty, i piekne zaglowce. Zeby Kasi nie bylo smutno, po moim powrocieze "zwiedzania" postanowilem zabrac ja do baloba gardes. Szeroko reklamowanego parku botanicznego, nieopodal downtown. 

Baloba park


I tutaj kolejne WOW... Park byl piekny...polaczenie stylu kolonialnego, czyli pieknych hiszpanskich budynkow z czasow osadnictwa, palm, i wszechobecnej zieleni. Wszystko oddadza zdjecia.
Kasia wrecz nie mogla sie powstrzymac od uwieczniania tego bajkowego miejsca. Jako ciekawostke dodam, ze znajdowala sie tam tez wioska, z malymi glinianymi domkami. Kazdy domek symbolizowal jeden kraj. W ciagu roku studenci, lub inni przedstawiciele poszczegolnych panstw, dbaja i organizuja tematyczne party. Nasz domek, znajdowal sie w sasiedztwie Niemcow, i Amerykanow, na glownym placu. Biedni Slowacy i Czesi mieli tylko jeden wspolny domek i to na uboczu :)

San Diego opuszczalismy lekko smutni, to naprawde piekne miasto, a my poswiecilismy mu niecaly dzien. Niestety przygoda wzywala i ruszylismy na wschod do Arizony.
Tutaj pierwszy kontakt z pustynia, i naprawde niesamowitymi krajobrazami. Temperatura w nocy skoczyla do 100 st F przy 73 w ciagu dnia w San Diego. 
Musze sie wam przyznac, ze krajobrazy rzadko robia na mnie wrazenie, ale bylem bardzo smutny kiedy zaszlo slonce i nie mozna bylo obserwowac Arizony.
Piekna Arizona

Noc postanowilismy spedzic w Phoenix AZ, ale o tym co robilismy dzis, przeczytacie za kilka godzin.

PS. Tak wiem, wciaz nie ma zdjec...jeszcze chwile :)

2 komentarze:

  1. W wiadomościach mówili że w San Diego rozgrywany jest psi surfing :) a tak sportowo to Kazik Dayna tam grał w klubie z tego co pamiętam ;).. Pozatym to już tylko Diego można połączyć z hiszpanami :P ( czyt. meksykańce )
    M.H

    OdpowiedzUsuń
  2. W San diego chyba tez jest deYna pochowany tak mi sie wydaje

    OdpowiedzUsuń