...i znowu w Arizonie
Dzien zaczal sie leniwie, od motelowego sniadanka, i mocnego postanowienia, ze na godzine 1 pm meldujemy sie w Flagstaff, i tam robimy male, elektroniczne zakupy. Niestety jak to zazwyczaj bywa podczas wakacji, czas plynie zbyt szybko. Mielismy kilka przystankow (jedzenie, paliwo, itd) i w miejscu docelowym pojawilismy sie 2 godziny po czasie (jak sie pozniej okazalo, mialo to dla nas ogromny plus).
Po nie do konca udanych zakupach (postanowilismy nadrobic to w Vegas, o ile nie wydamy wszystkiego w kasynie), pedem udalismy sie do atrakcji dnia (jesli nie calej wycieczki), czyli Wielkiego Kanionu.
Droga do Wielkiego Kanionu
Juz sama droga z Flagstaff do kanionu byla bardzo ciekawa. Dookola pustynie i bardzo goracy klimat, a w promieniu 40mil wokol Flagstaff znosny klimat i lasy iglaste. Do Kanionu prowadza stad dwie drogi, jedna wprost na polnoc, druga troche na zachod, a nastepnie na polnoc. Spontanicznie zadecydowalem, ze pojedziemy ta dluzsza, a zakonczymy krotsza, czyli zrobimy petle, ktorej 1/4 bedzie przebiegala idealnie wzdluz Kanionu (kolejna trafiona decyzja). Dodam jeszcze, ze za komfort podrozy samochodem po Kanionie trzeba zaplacic 25$. Drogo ? No coz...ameryka rzadzi sie pieniadzem. Zawsze mozna przejsc pieszo ok 10 mil i zaoszczedzic 80 zl, lub pojechac na wojne walczyc z terrorem, i wjechac jako weteran za darmo :)
...i oto jest...ten wielki (zdjęcia tego nie oddają)
O Kanionie trudno napisac cos czego juz nie wiecie. Jest oczywiscie wielkie "wow", potem "och" i "ach". Nastepnie zaczyna sie poszukiwanie idealnej miejscowki do epickiego zdjecia (polecam przejsc 10 min w bok, gdzie bez zadnych zabezpieczen mozna miec legendarne zdjecie). My z Kasia zdecydowalismy sie na "ekstramalny" 10 min spacer z jednego punktu widokowego do kolejnego (na mapie funkcjonuje jako "easy" and ready for handicaped). Musze powiedziec, ze po 10 minutach i oswojeniu sie z widokiem, robi sie troszke nudno. Na sczescie amerykanie bardzo fajnie oswoili rejon kanionu i zorganizowali mnostwo swietnych szlakow rowerowych i pieszych. To fajna alternatywa dla osob lubiacych spacery po gorach. Kazdy spacer i wycieczka jest uhonorowana pieknym widokiem, gdzie nie ma juz tylu turystow co przy parkingach.
...a oto zdjęcie całego wyjazdu (miałem dobrego fotografa)
No dobrze, ale co z tymi naszymi dobrymi decyzjami ? Chodzi o to, ze poprzez nasze lenistwo, do parku dotarlismy gdzies ok 5 pm. Zdjecia i spacer zabraly nam 2 h, a w planach byl jeszcze kolejny pkt widokowy oddalony 30 min jazdy samochodem.
Gdy juz dotarlismy na miejsce, okazalo sie, ze trafilismy do najlepszego miejsca w calej dolinie do ogladania zachodu slonca, ktory mial nastapic za kwadrans. To sie nazywa szczescie, prawda ? Jest wiec kolejna epicka fotka, i poczucie, ze widzialo sie jeden z najpiekniejszych zachodow slonca na swiecie.
Epicki zachód słońca
Dzien postanowilem zakonczyc z "przytupem" i pokazac co amerykanie widza w slynnych stekach. Mila kolacja z kilkoma uncjami swietnego miesa, sprawila, ze rozpromienielismy. Wiadomo...glodny Polak, zly Polak :)
Dzisiejszy nocleg spedzamy we Flagstaff, w calkiem milym motelu Budget Inn, ale ja juz zyje jutrem. Bo jutro czeka nas atrakcja bardzo bliska memu sercu ... Route 66 w wydaniu pustynnym.
Do zobaczenia na trasie.
Ps. Wiem, ze mam znowu opoznienie w zdjeciach, ale nie kupilismy laptopow, a Kasi odmawia posluszenstwa. Nadrobie to, dlatego sledzcie od czasu do czasu poprzednie wpisy.
Właśnie...ogrom zdjęć mnie oszałamia...Piękne miejsca, które opisujesz na zdjęciach wyglądają rewelacyjnie...hihi. Kasi laptop może odmawiać posłuszeństwa bo może być wersją "na Europę", po prostu gubi się w Stanach :-) Pozdrawiam "Ciotka bratanka".
OdpowiedzUsuń