http://www.youtube.com/watch?v=Nuyp8ChZAew

środa, 26 czerwca 2013

Sunset at the greatest...

Jakos sie tak zlozylo podczas tej wyprawy, ze po dniu nieco przesyconym atrakcjami, przychodzi dzien podczas ktorego wiecej czasu spedzamy w samochodzie i na wszystkie atrakcje starcza nam czasu :)

...i znowu w Arizonie


Dzien zaczal sie leniwie, od motelowego sniadanka, i mocnego postanowienia, ze na godzine 1 pm meldujemy sie w Flagstaff, i tam robimy male, elektroniczne zakupy. Niestety jak to zazwyczaj bywa podczas wakacji, czas plynie zbyt szybko. Mielismy kilka przystankow (jedzenie, paliwo, itd) i w miejscu docelowym pojawilismy sie 2 godziny po czasie (jak sie pozniej okazalo, mialo to dla nas ogromny plus).

Po nie do konca udanych zakupach (postanowilismy nadrobic to w Vegas, o ile nie wydamy wszystkiego w kasynie), pedem udalismy sie do atrakcji dnia (jesli nie calej wycieczki), czyli Wielkiego Kanionu.

Droga do Wielkiego Kanionu

Juz sama droga z Flagstaff do kanionu byla bardzo ciekawa. Dookola pustynie i bardzo goracy klimat, a w promieniu 40mil wokol Flagstaff znosny klimat i lasy iglaste. Do Kanionu prowadza stad dwie drogi, jedna wprost na polnoc, druga troche na zachod, a nastepnie na polnoc. Spontanicznie zadecydowalem, ze pojedziemy ta dluzsza, a zakonczymy krotsza, czyli zrobimy petle, ktorej 1/4 bedzie przebiegala idealnie wzdluz Kanionu (kolejna trafiona decyzja). Dodam jeszcze, ze za komfort podrozy samochodem po Kanionie trzeba zaplacic 25$. Drogo ? No coz...ameryka rzadzi sie pieniadzem. Zawsze mozna przejsc pieszo ok 10 mil i zaoszczedzic 80 zl, lub pojechac na wojne walczyc z terrorem, i wjechac jako weteran za darmo :)

...i oto jest...ten wielki (zdjęcia tego nie oddają)

O Kanionie trudno napisac cos czego juz nie wiecie. Jest oczywiscie wielkie "wow", potem "och" i "ach". Nastepnie zaczyna sie poszukiwanie idealnej miejscowki do epickiego zdjecia (polecam przejsc 10 min w bok, gdzie bez zadnych zabezpieczen mozna miec legendarne zdjecie). My z Kasia zdecydowalismy sie na "ekstramalny" 10 min spacer z jednego punktu widokowego do kolejnego (na mapie funkcjonuje jako "easy" and ready for handicaped). Musze powiedziec, ze po 10 minutach i oswojeniu sie z widokiem, robi sie troszke nudno. Na sczescie amerykanie bardzo fajnie oswoili rejon kanionu i zorganizowali mnostwo swietnych szlakow rowerowych i pieszych. To fajna alternatywa dla osob lubiacych spacery po gorach. Kazdy spacer i wycieczka jest uhonorowana pieknym widokiem, gdzie nie ma juz tylu turystow co przy parkingach.

...a oto zdjęcie całego wyjazdu (miałem dobrego fotografa)

No dobrze, ale co z tymi naszymi dobrymi decyzjami ? Chodzi o to, ze poprzez nasze lenistwo, do parku dotarlismy gdzies ok 5 pm. Zdjecia i spacer zabraly nam 2 h, a w planach byl jeszcze kolejny pkt widokowy oddalony 30 min jazdy samochodem.

Gdy juz dotarlismy na miejsce, okazalo sie, ze trafilismy do najlepszego miejsca w calej dolinie do ogladania zachodu slonca, ktory mial nastapic za kwadrans. To sie nazywa szczescie, prawda ? Jest wiec kolejna epicka fotka, i poczucie, ze widzialo sie jeden z najpiekniejszych zachodow slonca na swiecie.

Epicki zachód słońca

Dzien postanowilem zakonczyc z "przytupem" i pokazac co amerykanie widza w slynnych stekach. Mila kolacja z kilkoma uncjami swietnego miesa, sprawila, ze rozpromienielismy. Wiadomo...glodny Polak, zly Polak :)

Dzisiejszy nocleg spedzamy we Flagstaff, w calkiem milym motelu Budget Inn, ale ja juz zyje jutrem. Bo jutro czeka nas atrakcja bardzo bliska memu sercu ... Route 66 w wydaniu pustynnym.

Do zobaczenia na trasie.

Ps. Wiem, ze mam znowu opoznienie w zdjeciach, ale nie kupilismy laptopow, a Kasi odmawia posluszenstwa. Nadrobie to, dlatego sledzcie od czasu do czasu poprzednie wpisy.

1 komentarz:

  1. Właśnie...ogrom zdjęć mnie oszałamia...Piękne miejsca, które opisujesz na zdjęciach wyglądają rewelacyjnie...hihi. Kasi laptop może odmawiać posłuszeństwa bo może być wersją "na Europę", po prostu gubi się w Stanach :-) Pozdrawiam "Ciotka bratanka".

    OdpowiedzUsuń