http://www.youtube.com/watch?v=Nuyp8ChZAew

sobota, 22 czerwca 2013

Santa Barbara tent :)

Dzis dla rownowagi bedzie krotko :)

Po noclegu w popularnej sieci motel 6 (jeden z drozszych w czasie naszej wizyty, ale wynika to z faktu, iz Santa Barbara jest miejscowoscia letniskowa) i sniadaniu w .... Zapomnialem :). Postanowilismy spedzic troche czasu leniwie na plazy Oceanu Spokojnego :)
Po plazowaniu Hot Dogi

Bylo cudownie (chociaz podtrzymuje zdanie, o najpiekniejszych plazach u wybrzezy Zatoki Meksykanskiej), udalo mi sie wreszcie zanurzyc w Oceanie Spokojnym (nie bylo nawet tak zimno, chociaz temperatura powietrza, byla jakies 10 st nizsza niz teraz w Gliwicach). Niestety pomimo faktu, ze spedzilismy na sloncu tylko 2-3 h , nie przewidzielismy faktu, ze slonce operuje znacznie mocniej, a odczuwalna temperatura jest niska ze wzgledu na obecnosc oceanu. Okupilismy ten fakt spalonymi buziami, ramionami i brzuchami (ale dowiedzielismy sie o tym dopiero wieczorem).

Plywalem tam :)


Zeby nie bylo tak do konca leniwie, postanowilismy zwiedzic tez centrum turystycznej Santa Barbara. Oczywiscie moja piekniejsza polowka wolala zakupy, wiec ja po przejsciu dwoch przecznic udalem sie do Starbucksa, a Kasia na szybkie zakupowe szalenstwo.
Spotkalem juz podobne z huraganem (2009r, i tornado 2011 r)

Nastepnie wyruszylismy autostrada do San Diego przez slynne LA. Niestety ruszylismy to chyba slowa na wyrost. Wleklismy sie w naszym osiolku przez dobre 3h ... Juz nikt mi nigdy nie powie, ze mamy duzy ruch w Polsce :) Kasia doliczyla sie 9 pasow i po wszystkich poruszaly sie pojazdy z predkoscia 50-60 km/h. Na przeciwnej stronie bylo jeszcze gorzej...jakies 15 km/h. Musze o tym pamietac podczas powrotu do Miasta Aniolow.

Za LA bylo juz znacznie lepiej...niestety nie mielismy rezerwacji motelu, wiec stracilismy troche czasu na jego znalezienie (od dzis rezerwuje kazdy nastepny nocleg poprzez booking.com to nie reklama :p)

Tak , wiec po raz kolejny nocleg w motel 6 (cena spadla do 80$ za noc).

Dzis szybkie zwiedzanie San Diego, i droga do Phoenix w Arizonie. Skoncza sie dwie rzeczy...ogromne korki i apokaliptyczny ruch samochodow, oraz niestety znosne temperatury powietrza. Wjezdzamy na pustynie, i predko jej nie opuscimy. California...do zobaczenia za 5 dni :)

Pozdrawiam z pieknej Kalifornii

Ps. Zdjecia za ok 10h :) milej soboty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz