http://www.youtube.com/watch?v=Nuyp8ChZAew

piątek, 11 października 2019

Welcome back Cali, it is death valley

To był wspaniały nocleg w przepięknym hotelu. Wygodne łóżko, wspaniały widok, rano poczuliśmy się jak książęta podczas naszej trudnej wyprawy :)
Do pełni szczęścia brakowały tylko basenu i drinka z palemką. to drugie było zabronione z racji na fakt, iż jestem kierowcą, ale o basen mogliśmy powalczyć. Dlaczego powalczyć ? Ktoś mądry w hotelu wymyślił, iz jest on czynny od godziny 9 rano do 6 popołudniu, czyli, przyjechaliśmy za późno by skorzystać z niego popołudniu, a nasze wymeldowanie miało miejsce dosłownie chwilę po otwarciu basenu. Co to jednak dla nas. Byliśmy w stanie włamać się (nieoficjalne informacje) na teren four corners, lub po zmroku zwiedzać tamę Hoovera (podobno nie wolno). Byliśmy więc pierwszymi na basenie, a już po godzinie czekaliśmy grzecznie w kolejce do wymeldowania.
Żeby godnie pożegnać Vegas, nasza trójka straciła jeszcze w kasynie 20 $, żeby panna K, mogła wygrać prawie 100$ :)



Zanim na dobre słońce rozgrzało piaski Nevady my postanowiliśmy udać się w kierunku Californii.
Plan na początku zakładał , że jednego dnia zwiedzimy dwa zupełnie różne parki narodowe (Sequoia, i Death Valley). Niestety plan ten był zbyt ambitny, więc postanowiliśmy dziś zwiedzić tylko Dolinę Śmierci i podjechać jak najbliżej Sequoia Park, aby poświęcić mu odpowiednią ilość czasu.

Dolina Śmierci, to najgorętsze miejsce w USA. Zasłużyło na taką opinię, nawet ze względu na fakt, że odnotowaliśmy tam najwyższą temperaturę podczas naszego pobytu, czyli ok 38 st w cieniu, a mamy przypominam październik.



Sam park jest doskonale zorganizowany, na wjeździe otrzymamy mapkę, a od rangera usłyszymy gdzie najlepiej udać się aby zobaczyć najlepsze widoczki. My wybraliśmy kilka najciekawszych i najwygodniejszych do dotarcia samochodem. Niestety spacer po godzinie 10 rano nie jest zalecany, więc nie chcieliśmy się narażać na udar słoneczny i odwodnienie. Sam park był dosyć zróżnicowany. Można tam było zobaczyć zarówno piękne wysokie wzgórza z ładnymi widokami, jak i pustynie żywcem wyciągnięte z filmów.




Niestety dużo więcej powiedzieć o tym się nie da, gdyż w zasadzie są to tereny dosyć nieprzyjazne człowiekowi. Zaliczyliśmy najpiękniejsze widoki, widzieliśmy wyschnięte słone jeziora, i pustynie pokryte piaskiem. Niestety nasze "zwiedzanie" ograniczało się do przyjazdu na miejsce, 10 minut na słońcu i powrót do klimatyzowanego samochodu. Liczyłem, też, że zaliczę odrobinę off roadu naszym (4X4) SUVem, ale niestety postawiliśmy na to, aby jak najszybciej dotrzeć do okolic parku sekwoi.



Miłym zwieńczeniem dnia była prawdziwa amerykańska kolacja w lokalnej restauracji , gdzieś na głębokiej prowincji. Nasze steki smakowały nam tak bardzo, że aż trzęsły nam się uszy :)
Posileni  udaliśmy się w dalszą drogę, i gdzieś tuż przed północą spaliśmy smacznie w motelu we Fresno.

Jeśli czujecie się nieco zawiedzeni dzisiejszym odcinkiem, to od razu zapowiadam, że jutro czeka was wyjątkowo emocjonująca opowieść, z naprawdę nieoczekiwanymi zwrotami akcji :)

1 komentarz:

  1. Czekam na te zwroty akcji. Pani K ma rękę do kasyn widzę 👍👍😀

    OdpowiedzUsuń