http://www.youtube.com/watch?v=Nuyp8ChZAew

wtorek, 2 lipca 2013

Shopping time in Cali

I tym sposobem przybylismy do wybrzeza Los Angeles, by po raz kolejny zobaczyc piekna Queen Marry. Jak juz zdazylismy sie przyzwyczaic, poranek nad Oceanem Spokojnym byl bardzo podobny do tego znad Baltyku :) 20 st, lekkie zachmurzenie, i przyjemna bryza.

 Bo nigdy za mało pięknych samochodów

Naszym kolejnym punktem wycieczki samochodowej bylo Malibu (oddalone od Los Angeles o ok godzine jazdy autostrada). Jesli ktos ze znanych osobistosci swiata show biznesu nie posiada domu w Beverly Hills, na pewno posiada takowy w Malibu. Postanowilismy, wiec z mloda zona zobaczyc jak zyje sie pozostalym gwiazdom. Malibu to dosyc mala miejscowosc (ok 40 tys mieszkancow), tuz u wybrzezy Oceanu. Juz na poczatku mielsimy doczynienia z "filmowym swiatem" kiedy to polowa drogi byla wylaczona z uwagi na obecnosc ekipy filmowej...no coz, show biznes rzadzi sie swoimi prawami.
 Pan na zdjęciu nie jest nikim znanym, ale pracuje w branzy filmowej,i zajął pol pasa

Trudno napisac o Malibu cos obiektywnego, to miasteczko jest niezwykle urokliwe, ze wzgledu na polozenie, a obecnosc setek willi (z ulicy widac jedynie okazale bramy wjazdowe) tylko poprawia ten wizerunek. Wg. Mojego przewodnika w calyc Stanach, najlatwiej spotkac gwiazdy w supermarkecie w Malibu. My zatrzymalismy sie tylko w McDonalds, a tam pewnie gwiazdy sie nie stoluja.
Po wizycie w najbardziej znanej restauracji na swiecie, postanowilismy jeszcze zobaczyc jak to jest byc na plazy w Malibu. Tam odbylismy mala sesje z budka ratownikow (wiecie, dam kiedys bylem amerykanskim ratownikiem) i udalismy sie na najwazniejszy (wg Kasi punkt dnia, czyli na tytulowe zakupy).

Wille w Malibu

Na nasze najwieksze zakupy wybralismy Outlet w Camarillo (2 h od Los Angeles). Wybor byl dosyc przypadkowy, gdyz sklep (ale to glupio brzmi w stosunku do tego co zastalismy) znajdowal sie w drodze do San Francisco, przy samej autostradzie, i posiadal marki ktore nas interesowaly.
Na miejscu okazalo sie, ze trafilismy do zakupowego raju. Setka najlepszych amerykanskich marek w baaardzo atrakcyjnych cenach. Niestety troche mnie to kosztowalo, ale wiem ze kazdy dolar wydany na oryginalna amerykanska odziez jest tego warty. Ubrania sa znacznie lepszej jakosci, i rzadko kiedy znajdziecie druga taka sztuke w Polsce :)

Wasz nowy Micz Biukanon :)

Po tych obfitych zakupach udalimsy sie na pozegnalnego steka do naszego ulubionego Outback steak house. Jest to australiska siec restauracji z naprawde dobrym jedzeniem. Nasz wybor padl na steki, gdyz, co innego jest rownie amerykanskie :)

Do San Francisco przybylismy ok 1 w nocy i udalismy sie na zasluzony odpoczynek...to nasz ostatni nocleg w USA.

1 komentarz:

  1. Powiało snobizmem.....hi.Pozdrawiam "Ciotka bratanka"

    OdpowiedzUsuń