http://www.youtube.com/watch?v=Nuyp8ChZAew

środa, 3 lipca 2013

Airbus A380

Zapewne zastanawiacie sie dlaczego moj ostatni wpis ze Stanow zatytulowalem nazwa handlowa samolotu ktorym wracamy. Musicie wiedziec, ze dla mnie jedna z atrakcji calego pobytu w USA byl ...przelot z San Francisco do Frankfurtu. Odbywa (pisze te slowa w samolocie) sie on najwiekszym pasazerskim samolotem na siwecie... Airbus 380 zabiera w zaleznosci od wersji ok 500 pasazerow i posiada najwiecej miejsc w buisness class wobec wszystkich innych samolotow rejsowych. Moze ten gigant nie jest tak piekny jak 747, ale na pewno znacznie nowoczesniejszy, no i jest NAJ.

Chyba zdjęcie sie powtarza, ale nie moglem sie powstrzymać


Czy wyobrazacie sobie lepszy powrot z najwspanialszego miejsc na ziemi, z najwspanIsza dziewczyna,  najwiekszym samolotem? :)

Maja rozmach amerykance :)

Poranek zaczal sie jednak nieco mniej wspaniale. Musielismy spakowac wszystko co dotychczas kupilismy i wozilismy w naszym dzielnym suvie w dwie duze walizki i dwie podreczne. Uwierzcie mi, to trudne zadanie, jesli nastawiacie sie na zakupy, tak jak my. Gdzies po ok 2 h, ok 8 30 rano udalo nam sie zapakowac do osiolka i ruszyc w ostatni punkt naszej samochodowej wycieczki, czyli pod slynny golden gate. Wytrwali czytelnicy wiedza, ze juz przejezdzalismy przez ten najslyniejszy na swiecie most, ale to ńie to samo co "byc na nim" (dzieki Michale za motywacje).

Golden Gate o poranku

Musze przyznac, że Golden Gate jest jednym z punktow ktore TRZEBA zobaczyc na zachodnim wybrzezu. Most robi ogromne wrazenie, i wrecz powala swoja wielkoscia. My mielsimy to szeczescie, ze przybylismy tam o poranku, kiedy mosti zatoka spowite sa slynna przybrzezna mgla...mowie wam most ktory ginie gdzies we mgle robi ogromne wrazenie. Ja zdobylem sie na pokonanie go pieszo, i bylo warto, bo jest to niesamowite przezycie. Udalo mi sie tez nabyc bardzo niecodzienna pamiatke, ktora jest replika, naturalnej wielkosci i wagi, nitu pochodzacego z Golden Gate (ciezki kawalek zelastwa).

Kupiłem jeden z takich nitów :)

To bylostatni punkt mojej autorskiej wycieczki po zachodniej czesci USA. Po szybkim sniadaniu i ostatnich zakupach udalismy sie na SFO international airport, gdzie z bolem serca oddalismy zlotego osiolka ktory towarzyszyl nam tak dzielnie przez... UWAGA zagadka calego tripu 2013 rok (do wygrania swietna pamiatka z route 66) ... Ile pokonalismy mil ???

Dla ułatwienia zagadki, zdjęcie osiołka po przebyciu całej trasy

Po nieco klopotliwej odprawie (tradycyjnie nie udalo nam sie zmiescic w limicie bagazowym), udalismy sie do terminala, a nastepnie do jedynego, cudownego i niesamowitego Airbusa 380. Gdybyscie wiedzieli, ile razy sledzilem na flightradar lot tej pieknosci, uzalibyscie mnie za dziwaka. Ale patrzac obiektywnie, samolot jestniezwykle nowoczesny i wygodny. Miejsca znacznie wiecej (ocenIam klase ekonomiczna)niz w 747. A juz hitem jest podglad na samolot z 4 roznych kamer, ktore mozecie obserwowac na zaglowkach foteli. Okno jest mi juz niepotrzebne, a start samolotu ogladany z kamery na tylniej lotce zapiera dech w piersiach.

I tym pieknym patetycznym akcentem zakoncze dzisiejszy odcinek. Bedzie jeszcze bez pozegnan, podziekowan i podsumowan, te przeczytacie za kilka dni. Uzupelnie tez braki w zdjeciach, i w ciagu kilku tygodni zmontuje teledysk z calej wizyty oraz wrzuce videorelacje.

 See You Later USA ...

Sledzcie bloga, i pamietajcie, ze pomimo, iz odwiedzilem juz 19 roznych Stanow USA, na tym nie zakoncze... Do uslyszenia...

wtorek, 2 lipca 2013

Shopping time in Cali

I tym sposobem przybylismy do wybrzeza Los Angeles, by po raz kolejny zobaczyc piekna Queen Marry. Jak juz zdazylismy sie przyzwyczaic, poranek nad Oceanem Spokojnym byl bardzo podobny do tego znad Baltyku :) 20 st, lekkie zachmurzenie, i przyjemna bryza.

 Bo nigdy za mało pięknych samochodów

Naszym kolejnym punktem wycieczki samochodowej bylo Malibu (oddalone od Los Angeles o ok godzine jazdy autostrada). Jesli ktos ze znanych osobistosci swiata show biznesu nie posiada domu w Beverly Hills, na pewno posiada takowy w Malibu. Postanowilismy, wiec z mloda zona zobaczyc jak zyje sie pozostalym gwiazdom. Malibu to dosyc mala miejscowosc (ok 40 tys mieszkancow), tuz u wybrzezy Oceanu. Juz na poczatku mielsimy doczynienia z "filmowym swiatem" kiedy to polowa drogi byla wylaczona z uwagi na obecnosc ekipy filmowej...no coz, show biznes rzadzi sie swoimi prawami.
 Pan na zdjęciu nie jest nikim znanym, ale pracuje w branzy filmowej,i zajął pol pasa

Trudno napisac o Malibu cos obiektywnego, to miasteczko jest niezwykle urokliwe, ze wzgledu na polozenie, a obecnosc setek willi (z ulicy widac jedynie okazale bramy wjazdowe) tylko poprawia ten wizerunek. Wg. Mojego przewodnika w calyc Stanach, najlatwiej spotkac gwiazdy w supermarkecie w Malibu. My zatrzymalismy sie tylko w McDonalds, a tam pewnie gwiazdy sie nie stoluja.
Po wizycie w najbardziej znanej restauracji na swiecie, postanowilismy jeszcze zobaczyc jak to jest byc na plazy w Malibu. Tam odbylismy mala sesje z budka ratownikow (wiecie, dam kiedys bylem amerykanskim ratownikiem) i udalismy sie na najwazniejszy (wg Kasi punkt dnia, czyli na tytulowe zakupy).

Wille w Malibu

Na nasze najwieksze zakupy wybralismy Outlet w Camarillo (2 h od Los Angeles). Wybor byl dosyc przypadkowy, gdyz sklep (ale to glupio brzmi w stosunku do tego co zastalismy) znajdowal sie w drodze do San Francisco, przy samej autostradzie, i posiadal marki ktore nas interesowaly.
Na miejscu okazalo sie, ze trafilismy do zakupowego raju. Setka najlepszych amerykanskich marek w baaardzo atrakcyjnych cenach. Niestety troche mnie to kosztowalo, ale wiem ze kazdy dolar wydany na oryginalna amerykanska odziez jest tego warty. Ubrania sa znacznie lepszej jakosci, i rzadko kiedy znajdziecie druga taka sztuke w Polsce :)

Wasz nowy Micz Biukanon :)

Po tych obfitych zakupach udalimsy sie na pozegnalnego steka do naszego ulubionego Outback steak house. Jest to australiska siec restauracji z naprawde dobrym jedzeniem. Nasz wybor padl na steki, gdyz, co innego jest rownie amerykanskie :)

Do San Francisco przybylismy ok 1 w nocy i udalismy sie na zasluzony odpoczynek...to nasz ostatni nocleg w USA.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Last day Cruizin...

...obudzic sie gdzies daleko od ladu ma srodku Oceanu Spokojnego. Dzien nosil nazwe "Fun day at see", i bardzo mocno nastawilismy sie na opalanie na pokladzie naszego Titanica. Niestety kaprysny ocean uznal, ze slonca nam juz wystarczy. Nie mam szczescia do opalania w Stanach, podczas pierwszego rejsu plynalem tuz po huraganie, co skutkowalo wzburzonym morzem i zachmurzonym niebem (poza ostatnim dniem). Dwa lata temu mialem w planach opalanie na Florydzie, niestety trafilem na pore deszczowa. Deszcz zaczal sie na Florydzie i skonczyl dokladnie w momencie jej opuszczenia. Nie myslcie, ze zmarzlem, temperatura byla zawsze w okolicach 30st,(dzis jest 25) ale brak slonca byl i jest irytujacy.

Niespodziewany gość w naszej kajucie


Na szczescie na pokladzie mamy swietne mojito, ktore znacznie poprawilo nam humory. A jak sie okazalo wieczorem, nawet i przez chmurki slonce opala na oceanie dosyc intensywnie. 

Wieczorem udalem sie samotnie (Kasi nie sluzylo kolysanie sie statku) na wieczorne show taneczne, i spektakl komediowy.

To byla nasza ostatnia noc na statku Carnival Inspiration, jutrzejszy dzien mial byc naszym ostatnim w USA...